– Witajcie, kochani! – rozbrzmiał wesoły głos spikera radiowego. – Po nocnej ulewie pozostało tylko wspomnienie, a ja śpieszę z informacją, że do naszych okien zagląda słoneczny poranek najpiękniejszego z dni tygodnia. Tak, tak. To już dziś. Mamy piątek! Jest minuta po siódmej, więc najwyższa pora, aby zacząć z niego korzystać. Dodam tylko, że z kalendarza spogląda na nas trzynasty lipca, ale kto by się tam…
Leżąca w atłasowej pościeli kobieta zadrżała, kiedy zdała sobie sprawę ze słów DJ-a. Potok dalszych informacji, zalewający ją z czarnej skrzyneczki radia, okazał się zbyt błahy, aby mogła skupić na nim swoją uwagę. Był piątek. Piątek, trzynastego! Dzień, w którym, odkąd sięgała pamięcią, nie przytrafiło jej się nic dobrego. Była skazana na wszystko to, co pechowego przynosił on ze sobą. Sam fakt, że przyszła na świat minutę po północy w taki właśnie fatalny, deszczowy piąty dzień tygodnia, świadczył sam za siebie. Nie wiedziała tylko, dlaczego? Dlaczego Bóg tak ją pokarał? Co też zrobiła mu złego, że od najmłodszych lat musiała nosić to brzemię? Czytaj więcej
Ostatnie komentarze