Walentynki

walWALENTYNKI

 

Stoisko znajdowało się nieco na uboczu, tak jakby jego właściciel nie miał tu swego stałego miejsca i wkleił się tam, gdzie wiadomo było, że nikt inny już się nie rozstawi. Przestrzeń wypełniały wrzaski i nawoływania spragnionych gotówki sprzedawców i przeciskających się między sobą klientów. W większości były to emerytowane kobieciny, które z potrzeby spotkania się z innym ludźmi i nawiązania niezobowiązujących rozmów postanowiły wyruszyć na targ.

Dzień był słoneczny, a właściwie poranek; wtorek, czternastego lutego, godzina dziewiąta – może kilka minut po. Na błękitnym niebie przemykały pojedyncze obłoki sprawiając, iż ten specjalny dzień nabierał jeszcze bardziej miłosnego znaczenia. Śnieg delikatnie skrzypiał pod nogami stąpających po nim ludzi w różnym wieku. W oddali, na jednym z drzew okalających teren, na którym symetrycznie rozmieszczone zostało kilkadziesiąt straganów, zaskrzeczał jakiś ptak, a na kolejnym usłyszeć można było stukanie dzięcioła. Gwar ludzkich rozmów, nawoływanie straganiarzy i odgłosy żyjących wysoko opierzonych osobników stanowiły monotonną symfonię, powtarzającą się w tym miejscu zawsze we wtorki i piątki od niepamiętnych czasów.

Czytaj więcej

Facebook

Archiwalne wpisy