Do chwili, kiedy na mojej skrzynce nie pojawiła się grafika, którą teraz widzicie, nie wierzyłem, że te wszystkie działania zmierzające do ukazania się mojej najnowszej powieści naprawdę się toczą. I choć nie próżnowaliśmy, bo między innymi trwała opisana w poprzednim poście redakcja, czy ustalaliśmy z Wydawnictwem Replika różne promocyjne aspekty, to jednak bez okładki to wszystko zdawało się jakieś takie fantasmagoryczne. Dziś już wiem, że TO SIĘ DZIEJE! To naprawdę się dzieje.
Mam nawet takie wyobrażenie, że „Plon” był dotychczas jak ten nagi, przychodzący na świat człowieczek, który po trudach związanych z dojrzewaniem dziś z dumą wciąga na swe plecy uszyty na miarę garnitur i jest gotowy wyjść do ludzi. Gotowy spotkać się z Czytelnikami. Spotkać się z Wami!
Nie potrafię ukryć przed samym sobą tego, jak bardzo jestem podekscytowany, bo choć wydawałoby się, że to już czwarta książka, że powinienem się nieco oswoić z uczuciami towarzyszącymi jej ukazaniu się, to musicie mi wierzyć, że na samą o tym myśl serce łomocze mi w piersi jak diabli.
Okładka „Plonu” bowiem zachwyciła mnie od pierwszego spojrzenia i wierzę, że podoba się także Wam i że wielką przyjemnością będzie dla Was obcowanie z nią podczas lektury. Jej autorem jest Mikołaj Piotrowicz, przed którym w tym momencie bardzo nisko chylę czoła. Panie Mikołaju, dziękuję! Wspaniała robota!
Na koniec, Moi Drodzy, zostawiam Wam jeszcze opis okładkowy. Jestem pełen nadziei, że sprawi on, iż podobnie jak ja nie będziecie mogli doczekać dnia premiery.
„Wraz z wkroczeniem w pełnoletność, Krzysztof, najstarsze z dzieci Wojtalów, umiera z niejasnych okolicznościach. Nikt początkowo nie dostrzega w tym zdarzeniu wiszącego nad rodziną fatum, jednakże kiedy rok później ginie kolejne dziecko, i to również w dniu swoich osiemnastych urodzin, nie ma już wątpliwości, że ktoś celowo pozbawia życia członków tej rodziny. Co więcej, okazuje się, że morderstwa w jakiś sposób przypominają okoliczności, w jakich ojciec rodzeństwa, Jerzy Wojtala, otarł się o śmierć.
Lecz pozostała jeszcze dwójka dzieci i Jerzy wie, że musi rozliczyć się z przeszłością, jeśli chce ich ocalić. Tymczasem wydaje się, że pojawiające się znaki świadczą o tym, że zbrodnia, którą popełnił w młodości, nie uległa przedawnieniu, a jej ofiara postanowiła ukarać Wojtalę i zebrać śmiertelny plon.”
Dodaj komentarz