ptPo nie do końca udanym spotkaniu z pierwszą częścią Mrocznej Wieży z lekką dozą ostrożności sięgnąłem po kolejny tom. „Powołanie trójki” autorstwa Stephena Kinga, bo o tym właśnie mowa, to dalszy ciąg wydarzeń, które zamykały „Rolanda”. Nie ukrywam, że już na tym etapie spodziewałem się czegoś zupełnie innego, tym bardziej, że tak wiele osób mówiło: nie rezygnuj z czytania Mrocznej Wieży (jakże bym śmiał 🙂 ), czytaj dalej, zobaczysz, „dwójka” rzuca na kolana. I teraz, po tych wszystkich zachęcających głosach znajduję się z powrotem w miejscu, z którego (po ciężkich bojach z pierwszym tomem) udało mi się w końcu wydostać. No cóż, bywa i tak. Ale kości zostały rzucone, a wyzwanie podjęte. Nie było sensu dalej walczyć z własną niechęcią tylko zmobilizować swoje siły i poznać dalsze losy Rolanda Deschaina. Wystarczyło zaledwie kilkadziesiąt minut, abym ZAKOCHAŁ się w tej książce!

Ku mojemu zdziwieniu wydarzenia w „Powołaniu trójki” tak mocno odbiegają od tego, co miało miejsce w „Rolandzie”, że trudno było mi uwierzyć, iż to kontynuacja, a już w ogóle, że napisał ją ten sam autor. Magia, równoległe światy i tajemnicze homarokoszmary zadziałały na mnie z taką mocą, że natychmiast zapomniałem o swych niemiłych doświadczeniach z poprzednią częścią i pozwoliłem się porwać fabule powieści.

„Powołanie trójki” można podzielić na trzy części, w których to ostatni żyjący rewolwerowiec, Roland, kompletuje swą drużynę. Nie do końca wiadomo, w jaki sposób są dobierani jego przyszli towarzysze albo na jaką pomoc może liczyć z ich strony, ale domyślamy się, że to właśnie dzięki nim ma osiągnąć cel swej wędrówki – Mroczną Wieżę. Na niemal 450 stronach poznajemy przede wszystkim niezwykłe historię trzech „wybrańców”, w skład których wchodzą: Eddie Dean, Odetta Holmes / Detta Walker i Jack Mort.

Kim oni są oraz w jaki sposób zostają wcieleni do drużyny (i czy w ogóle) dowiecie się, sięgając po lekturę. Mnie osobiście „Powołanie trójki” podobało się bez reszty. Nie mam żadnych powodów do narzekań, dlatego też nie będę ich na siłę szukał. Do lektury, mimo iż skończyłem ją blisko miesiąc temu, bardzo często wracam myślami. A nie każda książka potrafi tak na mnie wpłynąć 🙂

Z pełną odpowiedzialnością daję jej 9/10.

Czemu nie 10? Bo czuję w kościach, że któryś z następnych tomów powali mnie na kolana ;]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.

Facebook

Archiwalne wpisy