Tracę ciepło

trace-cieploTo, że Łukasz Orbitowski zagościł w mojej biblioteczce, zawdzięczam tylko i wyłącznie mojej żoneczce. Nie ukrywam, że od zawsze (czyli od tych chwil, kiedy zacząłem interesować się polską literaturą grozy) chciałem poznać tego autora. Kiedy więc szedłem do księgarni celem zakupu czegoś, co wyszło spod jego ręki, zawsze wracałem z Kingiem, a co… tylko ten King i King ;], a gdzie czas na coś innego? Zawsze obiecywałem sobie, że „ok., następnym razem, ale już na pewno”. I co? Znowu King. Aż w końcu, kiedy w kalendarzu zawitał „dzień chłopaka”, w me spragnione ręce wpadło niemal 500-stronicowe tomiszcze „TRACĘ CIEPŁO”. Jakże mi się gęba ucieszyła. Czytaj więcej

Facebook

Archiwalne wpisy