Kilka ostatnich miesięcy minęło mi pod znakiem Kfasonu – dla niewtajemniczonych podpowiem tylko, że pod tą niezwykłą nazwą ukrywa się miano wyjątkowego eventu, a mianowicie Krakowskiego Festiwalu Amatorów Strachu, Obrzydzenia i Niepokoju. Swoją drogą jest to najlepsza impreza tego typu, w jakiej było mi dane kiedykolwiek uczestniczyć.
Emocje mi towarzyszące, a związane ze zbliżającą się imprezą, podsycane bły również tym, że w kwietniu 2016 pomysłodawczyni i koordynatorka Kfasonu, Magdalena Paluch, zaproponowała mi udział w jednym z paneli dyskusyjnych – „Czy łatwo jest w Polsce zadebiutować grozą?”. Nie zastanawiałem się nawet przez ułamek sekundy i zgodziłem się natychmiast, czym sprawiłem, że Krakowski Festiwal Grozy zakorzenił się w mej podświadomości na dobre. I to właśnie do Magdy odnosi się tytułowa „baba” – bez urazy Madziu 🙂
Wracajmy jednak do tematu. Mój pierwszy kontakt z Kfasonem miał miejsce na poprzedniej jego edycji i już wtedy poczułem magię i niezwykłość płynącą z każdej sekundy tego jedynego w swoim rodzaju festiwalu. Po pierwsze nie sposób się tam nudzić – różnorodność paneli, prelekcji i spotkań autorskich jest tak dobrana, aby każdy fan grozy (i nie tylko) znalazł tu coś dla siebie. Po drugie wokół panuje tak sielska i przyjacielska atmosfera, że ma się wrażenie, jakby uczestniczyło się w jakimś rodzinnym zlocie. Bajka! Po trzecie wszędzie kręcą się Wasi ulubieni autorzy, którzy, jeśli nie uczestniczą w danym punkcie programu, to wraz z Wami siedzą wśród publiczności. Łatwo wtedy podejść, zagadać, zrobić zdjęcie czy zdobyć autograf. Po czwarte, piąte i szóste… można by tak wymieniać i wymieniać, a co najlepsze – nie sposób znaleźć jakiegokolwiek szczegółu, którego można by się przyczepić. Może poza jednym, ale to raczej problem ludzkiej natury, a nie organizacji. Chodzi o to, że cały program Kfasonu rozgrywa się na trzech piętrach krakowskiej Arteteki, na których równocześnie trwają trzy punkty programu. Nie możliwym jest zatem wziąć udział we wszystkich spotkaniach naraz – gdybyśmy tak tylko mogli poddać swój organizm rozszczepieniu choćby na ten jeden dzień. Ehh… Pozostaje nam tylko dokonanie trudnego wyboru tych punktów, które są nam najbliższe. Naszemu 3-osobowemu Teamowi bardzo spasował program ułożony dla pierwszego piętra, gdzie ostatecznie spędziliśmy prawie cały dzień.
Na pierwszy ogień poszedł Krzysztof „Korsarz” Biliński, który w swój bardzo wyjątkowy i umiejętny sposób opowiadał o powieściach okultystycznych, zakonach okultystycznych i „aferze satanistów”. Z uwagi na to, że Krzysztof ma dar do podobnych przemówień, słuchało się go ze sporym zainteresowaniem. Następnym punktem programu był panel dyskusyjny „Czy łatwo jest w Polsce zadebiutować grozą?”, w którym także zabrałem głos i opowiedziałem jak to było z moim debiutem. Oprócz mojej skromnej osoby wzięli w nim udział także Maciej Lewandowski, Marcin Gryglik, Artur Urbanowicz, Maciej Kaźmierczak i Mikołaj Marcela. Spotkanie poprowadził niezawodny Krzysztof „Korsarz” Biliński 🙂 . Nim moje emocje zdążyły ochłonąć naprzeciw Dominiki Świątkowskiej i Przemysława Ryby (oboje reprezentowali wydawnictwo GMORK) stanęli Juliusz Wojciechowicz i Marek Zychla (autorzy wydający w wydawnictwie GMORK). Nad tym, aby podczas panelu „Autor vs Wydawca” nie doszło do rękoczynów ;] czuwał Michał Górzyna. Muszę przyznać, że, jak dla mnie, był to jeden z lepszych punktów Kfasonu. Po tym starciu (jednak bezkrwawym) Joanna Widomska poprowadziła dyskusję na temat Zombie. W rozmowie uczestniczyli także Łukasz Radecki, Andrzej Wardziak i Mikołaj Marcela. Obecna miała być jeszcze Ksenia Olkusz, ale z powodów prywatnych nie zaszczyciła nas swoją obecnością. Podczas kolejnego punktu programu także zabrakło jednego z gości, a mianowicie Roberta Ziębińskiego, który miał poprowadzić spotkanie z Renatą Kuryłowicz. W tej roli jednak na medal spisał się Juliusz Wojciechowicz. W końcu na zegarach wybiła godzina 17:30 i na wszystkich trzech piętrach rozpoczęły się ostatnie (prawie) zaplanowane punkty Krakowskiego Festiwalu Grozy. My niemal niezmiennie pozostając na pierwszym piętrze Arteteki, poznaliśmy odpowiedź na pytanie „Co nowego w polskiej grozie?”. W panelu premier poprowadzonym przez Michała Górzynę zaprezentowali się: Carla Mori („Kostuszka”), Aleksandra Zielińska („Bura i szał”), Dawid Kain („Fobia”) i Mariusz Wojteczek („Ballady Morderców”), którzy zachęcali publiczność do swoich premierowych książek. Już w trakcie tego spotkania wśród zebranych na sali pojawił się Łukasz Orbitowski, gość ostatniego i jedynego spotkania, które miało rozegrać się o 18:30. W końcu publika z dwóch pozostałych poziomów pofatygowała się na pierwsze piętro, by wypełnić pozostałe jeszcze miejsca na widowni. „W dwa ognie z Orbitowskim” zagrali Juliusz Wojciechowicz i Marek Zychla. Jak zwykle spotkanie z Łukaszem było spontaniczne i pełne ekspresji – uwielbiam go za to 🙂 .
I nagle koniec. Ostatnie zdjęcia, ostatnie uściski, “Do zobaczenia za rok”, itp. Spora część uczestników umówiła się jeszcze na after party, na którym i my mieliśmy się pojawić. Z uwagi jednak, że nasz najmłodszy członek zespołu, a jednocześnie najmłodszy uczestnik Kfasonu, wykazywał oznaki zmęczenia, postanowiliśmy ruszyć do hotelu. Tym samym Kfason v.4 zaczynał stawać się dla nas historią. Jakże jednak piękną i niezapomnianą.
Na koniec jeszcze raz chylę czoło przed niezawodną Magdaleną Paluch, bez której ta impreza nie miałaby takiego wydźwięku.
Dziękujemy!
Na pewno też przez cały kolejny rok będziemy miło wspominać spotkania z osobami, których chyba nie sposób wszystkich wymienić (ale spróbuję), a z którymi spotkaliśmy się na dłuższą chwilę lub chociaż na symboliczny uścisk dłoni. Są to: Magdalena Paluch, Joanna Widomska, Katarzyna Misiołek vel. Olga Haber, Magdalena Ślezak vel. Carla Mori, Julia Bernard, Marta Krajewska, Agnieszka Pilecka, Aleksandra Vanish Łaniszewska, Lidia Koźmik, Dominika Świątkowska (z którą jednak nie zdołałem ani zamienić słowa, ani uścisnąć dłoni – do następnego razuJ), Tomasz „MordumX” Siwiec, Krzysztof „Kosarz” Biliński, Norbert Góra, Maciej Kaźmierczak (wraz z Natalią Dziubą), Łukasz Radecki, Maciej Lewandowski, Mariusz Wojteczek, Marcin Gryglik, Artur Urbanowicz, Mikołaj Marcela, Przemysław Ryba, Juliusz Wojciechowicz, Marek Zychla, Łukasz Orbitowski, Franciszek Zgliński, Andrzej Wardziak i wiele, wiele innych. Dziękujemy, bo każdy z Was stał się częścią niezwykłej atmosfery, która w ostatecznym rozrachunku stworzyła wyjątkowy klimat KFASON-u.
Do zobaczenia za rok!
Dodaj komentarz