csCZTERY SŁONIE

Wiele rzeczy wydarzyło się po tym dniu, a jeszcze więcej przed, ale to, co miało miejsce wtedy, u jednych wywołało uśmiech, a u innych gęsią skórkę. Oczywiście mam na myśli reakcję tych, którym opowiedziałem tę historię. Ciekaw jestem jak zadziała ona na ciebie, drogi czytelniku.

Dla wielu z Was mógł to być dzień jak każdy inny – trzynasty luty dwa tysiące czternastego roku. Właściwie nic w nim szczególnego, pomyślicie. Mnie też mogłoby się tak wydawać, gdyby nie fakt, że dokładnie tego dnia, kilka minut po czwartej rano, przyszedłem na świat. Naturalnie trzydzieści dwa lata wcześniej. Wśród setek osób, które w ten wyjątkowy czwartek życzyły mi wszystkiego, co najlepsze, nie było tej jednej, szczególnej.. Rok rocznie, począwszy od dnia moich narodzin, składała mi życzenia pełne ciepła i miłości, aż do teraz. Babcia zmarła w październiku, przed czterema miesiącami. Kochałem ją – jak ja ją cholernie kochałem! Ale odeszła i nic nie mogłem na to poradzić. Przyszły dwie siódemki, a ona oddaliła się wraz z nimi. Pamiętam, że jakoś zawsze to powtarzała: „Przyjdą dwie kosy i mnie zabiorą”. Może babcie już tak mają, że wiedzą pewne rzeczy. Prawda jest taka, że siedemdziesiątych ósmych urodzin już nie dożyła.

Rok przed odejściem zachorowała. Pieprzone raczysko, w krótkim czasie zrobiło w niej spustoszenie, niszcząc silny organizm dzień po dniu, aż do tej pamiętnej nocy – piątego października – którą wszyscy z nią spędziliśmy. Odeszła, przytulana i całowana przez każdego z nas, pozostawiając po sobie jedną, samotną łzę spływającą bez pośpiechu po jej bladym policzku.

Tego dnia, dnia moich kolejnych urodzin, od rana trapiła mnie jedna myśl: „Babciu, będzie mi brakowało twoich wspaniałych życzeń i przesyłanych do mnie, ręcznie zdobionych w serduszka, kwiatki i co tam jeszcze miałaś pod ręką, kartek pocztowych”. Wiedziałem, że w skrzynce na listy już nigdy nie znajdę żadnej, tak oczekiwanej i zawsze zaczynającej się od słów: „Kochany Grzegorzu”. Nie wiem czemu, ale tego dnia również tam zajrzałem. Skrzynka była pusta.

Szczerze mówiąc, nie pamiętam wszystkiego, co wydarzyło się w tym dniu, a z perspektywy tego, co chcę ci powiedzieć, jest to nawet zbyteczne. Najlepiej zrobię, jak od razu przejdę do sedna.(…)

 

#NA MARGINESIE

Teraz, aby poznać dalszą część, nie będzie tak łatwo, jak dotychczas.
Opowiadanie trafiło pod strzechy magazynu pt. KRYPTA i zasiliło pierwszy numer czasopisma. Zbiór opowiadań wydano w formie papierowej w sierpniu 2014 r., a zdobyć go można poprzez kontakt z wydawcą np. poprzez fanpage https://www.facebook.com/zinHorrorMasakra lub pisząc do nich na adres e-mail: testhorror@interia.pl
Czasami numer pojawia się też na Allegro, więc i tam można próbować.

#NA MARGINESIE II

„Cztery słonie” to moje najbardziej osobiste opowiadanie. Przedstawiona z nim historia wydarzyła się naprawdę, co tym bardziej powinno zachęcić do jego przeczytania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.

Facebook

Archiwalne wpisy